niedziela, 16 października 2016

Korynta buty czyścił... Szydłowski

Gdańskiej legendzie futbolu Romanowi Koryntowi, piłkarskie buty czyścił... Andrzej Piotr Szydłowski. Tego dowiedziałem się w sobotę 15 października 2016 roku, podczas inauguracji turnieju amatorskiej piłki nożnej „Do Przerwy 0:1”, od jedenastu lat rozgrywanego na gdańskiej Zaspie.
Do tego czyszczenia butów korkowych Romana Korynta dochodziło na gdańskiej Lechii w latach pięćdziesiątych minionego XX wieku. Jak mi osobiście powiedział Andrzej Szydłowski, to on jest nawet z tego dumny, bo wtedy dla piłkarskich trampkarzy był to wielki zaszczyt.
Ten obecnie słynny piekarz, cukiernik i przedsiębiorca był właśnie wtedy trampkarzem w gdańskiej Lechii. Urodził się 22 lutego 1945 r. w Trzebieszowie, gminie wiejskiej znajdującej się w województwie lubelskim, w powiecie łukowskim. Do trzeciego roku życia mieszkał wraz z rodzicami w pobliskim Łukowie.

Młodzi piłkarze amatorzy, łowcy autografów, wiedzą chyba o tym, że Andrzej Szydłowski uzyskał w 2010 roku tytuł Światowego Piekarza Roku, nadany przez Światową Unię Piekarzy UIB. W tym samym roku uzyskał też Złotą Odznakę Honorową Polskiego Związku Piłki Nożnej
Spytałem o jego związki z piłką nożną. Okazuje się, że w roku 1956 jako trampkarz otrzymał w gdańskiej Lechii tzw. sztywną kartę piłkarza. Wtedy miał już jedenaście lat. I właśnie wtedy on jak i jego klubowi rówieśnicy zabiegali o to, aby choćby dotknąć butów sportowych Romana Korynta. A ten, który doznał zaszczytu wyczyszczenia od trawy korki piłkarskich butów, rósł w oczach klubowych kolegów.
Takie korki wówczas w siermiężnej Polsce miało tylko kilku czołowych piłkarzy. Korynt był wtedy zawodnikiem narodowej kadry, wyjeżdżał na mecze międzypaństwowe za granicę i sobie takie piłkarskie buty z wkręcanymi korkami po prostu sam kupił.

Przemawiający do piłkarskiej młodzieży i rozdający autografy były piłkarz Andrzej Piotr Szydłowski, do 1963 roku jako junior grał w Lechii Gdańsk. W ramach odbywanej służby wojskowej w jednostce łączności, w latach 1968-69 grał w trzecioligowym zespole w Świeciu nad Wisłą. Grał też w Orlętach Łuków i Legii Warszawa.
Już jako wyszkolony piłkarz Andrzej Szydłowski w latach 1969-1974 był kapitanem drużyny piłkarskiej Huragan w Międzyrzecu Podlaskim, leżącym w pobliżu jego rodzinnego Łukowa. Grał tam na pozycji stopera.

Andrzej Szydłowski rozdawał młodzieży autografy, która chyba mało o tym wie, że sportowe umiejętności przejęli po nim dwaj synowie Jacek i Paweł. Oni też trenowali piłkę nożną w Lechii Gdańsk pod okiem trenera Józefa Gładysza. Obecnie zajmują się pokonywaniem na nogach długodystansowych dystansów. 
A jedną z najbardziej znanych gdańskich ultrasek jest Małgorzata Szydłowska, córka Andrzeja, której niesamowitą pełnię szczęścia daje wielokilometrowe bieganie po... górach. - To moje sportowe geny o tym decydują, chwali się były piłkarz.

Jej spory sportowy sukces, to TDS, czyli Ultra-Trail du Mont-Blanc na dystansie 119 km, który zaliczyła w 2014 roku, zajmując 12 miejsce wśród kobiet (zdjęcie z jej zbiorów).
Ultramaratony są dłuższe od królewskiego olimpijskiego dystansu (42 km i 195 m) i zdecydowanie bardziej wymagające. Biegi ultra mają to do siebie, że odbywają się w przepięknych krajobrazach przyrody, gdzie biegacz nie tylko rywalizuje ze swoimi słabościami, ale jest sam na sam z potęgą natury.
Najbardziej znanymi ultramaratonami w Polsce są m.in.: Bieg 7 Dolin w Beskidzie Sądeckim (100 km), Bieg Rzeźnika (80 km w Bieszczadach), Sudecka Setka w Sudetach, czy Bieg 7 Szczytów w Sudetach (aż 240 km). 
To podczas takich biegów można zobaczyć jak przepiękne są polskie krajobrazy, a pokonując trasę przez wiele godzin, jeszcze bardziej stajemy się szczęśliwi, i jeszcze bardziej uzależniając się od takiego obcowania z naturą.
Dwóm honorowym gościom za przybycie na gdańską Zaspę podziękował główny organizator turnieju „Do Przerwy 0:1” Andrzej Kowalczys (na powyższym zdjęciu z lewej). Ja do tych podziękowań również się dołączyłem, przy okazji dowiadując się od Romana Korynta, że on na początku swojej sportowej kariery przez trzy lata boksował. Ostatnią 31 walkę stoczył z Bartłomiejem Pawłowskim. Sędziowie jemu przyznali zwycięstwo, co według Korynta po raz kolejny było niesłuszne. Rzucił więc boks na rzecz piłki nożnej. Odparłem mu, że ja miałem podobnie, bo jak zostałem skrzywdzony - w mojej ocenie - przez sędziów podczas klasyfikacyjnych zawodów gimnastyki przyrządowej, to zacząłem chodzić na treningi lekkoatletyki do klubu AZS Gdańsk. Biegałem krótkie dystanse. Ale choćby w przybliżeniu nie miałem takich sukcesów sportowych jakie osiągnął Roman Korynt.  
Ta 87-letnia gdańska legenda piłki nożnej, której ponad pół wieku temu korki czyścił obecny mistrz gdańskiego piekarnictwa Andrzej Szydłowski.

Tekst i zdjęcia: Włodzimierz Amerski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz